Jest takie danie, które mogłabym jeść chyba codziennie… No, może troszkę przesadziłam, ale nie pogardziłabym nim kilka razy w tygodniu. Mowa o sushi! Uwielbiam jego czysty, świeży smak, przełamany pikantnym wasabi i doprawiony odrobiną sosu sojowego. Najczęściej zawijam najprostsze futomaki lub minimalistyczne hosomaki. Może nie jestem profesjonalistką, ale dla mnie takia wersja jest wystarczająca. Niestety w restauracjach sushi nie należy do najtańsych dań i o ile przy specjalnej okazji chętnie próbuję go w wykonaniu mistrzów to na co dzień rolujemy w warunkach domowych, po swojemu, z tego co mamy pod ręką. Jemy też tak jak potrafimy! Jak uczy dwuletnia Aurelka - pyszne jest nawet jeśli nie śmigacie pałeczkami!