Uwielbiam bakłażany. Od najprostszych upieczonych w całości na grillu, przez baba ghanoush, ratatuj po wersje z ostrymi sosami w stylu azjatyckim. Są delikatne, kremowe i bardzo wszechstronne. Trzeba tylko pamiętać, że wrzucone na patelnię z litrem oliwy zachowają się jak gąbka, a pieczone w plastrach w piekarniku bez soli i chociaż muśnięcia ich oliwą po wierzchu będą suche i twarde. Najsmaczniejsze są małe, młode okazy. Nie mają one charakterystycznej goryczki. Jednak nawet jeśli macie trochę bardziej dojrzały egzemplarz to wystarczy go posolić i odstawić na 10 minut, a następnie opłukać pod wodą. Tym razem szukałam czegoś szybkiego i prostego na obiad, więc padło na pieczone plastry bakłażana z sosem pomidorowym, z dodatkiem serów, które trochę już zalegały w lodówce. Wyszło pysznie!
Ulubionym posiłkiem mojego męża jest kolacja. Żartuję sobie z niego często, że wieczorem zabiera się za czyszczenie lodówki. Najlepsze kolacje za to wychodzą nam latem, gdy na działce mamy nadmiar pomidorów i przerabiamy je na każdy możliwy sposób. Ja lubię prosto - pokrojone z cebulką i odrobiną śmietany. Sławek woli pomidory na ciepło, zredukowane na patelni, otulone aromatem czosnku i pietruszki. Jeśli do tego mamy w lodówce burratę, a w chlebaku dobre pieczywo z chrupiącą skórką to więcej mu do szczęścia nie potrzeba… no, może kieliszek dobrego wina, ale karmiąca matka jest średnim kompanem do tego niestety ;)