Jest takie danie, które mogłabym jeść chyba codziennie… No, może troszkę przesadziłam, ale nie pogardziłabym nim kilka razy w tygodniu. Mowa o sushi! Uwielbiam jego czysty, świeży smak, przełamany pikantnym wasabi i doprawiony odrobiną sosu sojowego. Najczęściej zawijam najprostsze futomaki lub minimalistyczne hosomaki. Może nie jestem profesjonalistką, ale dla mnie takia wersja jest wystarczająca. Niestety w restauracjach sushi nie należy do najtańsych dań i o ile przy specjalnej okazji chętnie próbuję go w wykonaniu mistrzów to na co dzień rolujemy w warunkach domowych, po swojemu, z tego co mamy pod ręką. Jemy też tak jak potrafimy! Jak uczy dwuletnia Aurelka - pyszne jest nawet jeśli nie śmigacie pałeczkami!
Temperatura na dworze nie zachęca do spędzania długich godzin w kuchni, więc dzisiaj błyskawicznie! Kasza jaglana, w której nie wyczujecie nawet odrobiny goryczy, maślany pstrąg tęczowy (lub łososiowy) a do tego znana już Wam moja wersja klasycznej mizerii. Wszystko przygotujecie w 20-30 minut, a będzie pysznie, zdrowo i lekko. Idealnie na letnie obiady!
Na naszym stole ryba gości dosyć regularnie. Jest to zazwyczaj pstrąg tęczowy (koniecznie bez panierki, której nienawidzi moja córka), bo to ulubiona ryba Młodej. Nie jesteśmy wielkimi fanami ziemniaków, więc eksperymentuję z dodatkami. Tym razem stanęło na polencie i marchewce z groszkiem… ale troszkę inaczej niż zwykle podanej. Zamiast sosu skropiłam danie podsmażoną papryką, taką jaką przygotowujemy do jajek po turecku. Wyszło pysznie!
Mój mąż lubi kupować ryby w puszkach. Gorzej idzie mu jednak ich jedzenie ;) Gdy zobaczyłam, że w szafce powoli zaczyna robić się ich stanowczo zbyt dużo postanowiłam przerobić część na pastę do pieczywa. Wybór padł na szproty podwędzane w oleju. Użyłam też tego co miałam pod ręką, więc nie bójcie się eksperymentów. Pasta wyszła lekko pikantna, dymna ale też delikatna w smaku. Zniknęła szybko z lodówki :)
Pstrąg tęczowy to ulubiona ryba mojej córy, więc gości na naszych stołach regularnie. Nie ukrywamy jej jednak w panierce. Czasem podczas gotowania warto kierować się zasadą, że mniej znaczy więcej. Mając smaczne składniki nie potrzeba już szaleć z dodatkami. W odniesieniu do większości ryb jest to strzał w dziesiątkę, bo ich delikatny smak łatwo zabić. Podniesiemy go za to do roli gwiazdy talerza, gdy ograniczymy się do dobrej oliwy, odrobiny śmietanki i pietruszki. Danie wieńczą chrupiące kapary i kwiaty forsycji, na które zaczął się właśnie sezon. Używacie w kuchni jadalnych kwiatów? Są nie tylko piękne, ale też zawierają mnóstwo fantastycznych wartości odżywczych. Forsycja na przykład jest świetnym źródłem rutyny. Jeśli jeszcze nie jedliście to musicie spróbować!