Macie czasem tak, że najlepsze przepisy odkrywacie dopiero na sam koniec sezonu? Ja tak miałam w tym roku z ogórkami. Jakiś czas temu wpadł mi w ręce dziwny przepis na sałatkę. Z gwiazdkami anyżu, kolendrą… z jednej strony nie byłam pewna czy te smaki do siebie pasują, ale z drugiej strony przypomniałam smak tajskich zup, z anyżem i świeżym ogórkiem i musiałam to przetestować! Zrobiłam najpierw jeden słoiczek i wiecie co? No petarda! Prawdziwa bomba smaku! Najlepsza sałatka ze słoika jaką w życiu jadłam! Zebrałam więc z ogródka resztkę ogórków i rzutem na taśmę, w ostatniej chwili zrobiłam kilka słoiczków. Jeśli tak jak ja nie jesteście fanami sałatek na słodko i lubicie jak coś chrupie Wam pod zębami to ten przepis jest dla Was idealny!
W tym roku dopadła mnie klęska urodzaju. Ogórki tak obrodziły, że w czasie gdy jedne słoiki znoszę do piwnicy kolejna porcja już czeka na przerobienie. Tym razem trochę mi przerosły, więc przerobiłam je na sałatkę. To była świetna decyzja! Zalewa jest przepyszna! Kwaśna, słodka, musztardowa. Idealna! Pierwszy testowy słoiczek już spróbowany, więc podzielę się z Wami tym przepisem!
Wyobraźcie sobie burgera, z pyszną bułą i kotletem… i coś by się do niego przydało? Majonez? Musztarda? Cebulka? No też, ale jak dla mnie obowiązkowym jest ogórek konserwowy! Pyszny, kwaśny, octowy, chrupiący. Sklepowe są zbyt słodkie i malo doprawione. Wyciągnęłam więc zeszyt z przepisami mojej Mamy i oto przed Wami najlepsze ogórki konserwowe! Przy okazji zrobiłam też kilka słoiczków z patisonami. Na zimę będą jak znalazł.