Prosty pszenny chleb to ulubione pieczywo mojego męża i córki. Musi mieć chrupiącą skórkę, być bardzo puszysty i ładnie wyglądać, wtedy znika zanim zdążę się zorientować. Z okazji Światowego Dnia Pieczenia zagościł na naszym śniadaniowym stole. Wyszedł wyjątkowo pyszny, więc szybko dzielę się przepisem!
Gdy zabierałam się za pieczenia tego chleba inaczej wyobrażałam sobie efekt końcowy. Myślałam, że chlebek będzie mieć bardziej zbliżony do buraka kolor i, że wyczuwalny będzie specyficzny posmak. Jestem zaskoczona i to bardzo pozytywnie! Skórka chleba ma piękny kolor, w przekroju pieczywo wygląda super i zamiast ziemistego posmaku wyczuć da się nutę słodyczy. Moja siostrzenica zjadła 3 kromki świeżego chleba z samym masłem, a to chyba najlepsza recenzja :)
Focaccia to ulubiony chlebek mojego męża. Zjada go najchętniej w najprostszej możliwej wersji – z dobrą oliwą, odrobiną soli i kremu balsamicznego, ewentualnie zagryzając pomidorem. Więcej nie potrzeba do szczęścia. Ciągle eksperymentuję z przepisem, żeby ciasto było jeszcze bardziej puszyste i żeby podczas wyrastania tworzyły się piękne bąble. Czasem posypuję ją przed upieczeniem grubą solą, czasami rozrzucam na niej oliwki lub kapary, ale tym razem upiekłam ją tylko z oliwą, bez udziwnień.
Moja Aurela nie jest fanką strączków, a chciałabym jej wprowadzić je do diety. Wpadłam więc na pomysł, by przemycić ich trochę w pieczywie. Wyciągnęłam więc z szafki mąkę groszkową, wymieszałam z razową żytnią i pszenną i zarobiłam chleb. Wyszedł bardzo delikatny i elastyczny. W smaku mąka z groszku jest właściwie niewyczuwalna, a dzięki dodatkowi mąki żytniej nie wyszła bezsmakowa gąbka. Muszę jeszcze popracować nad nacinaniem ciasta no i stanowczo upieczcie chleby na dwóch blachach, bo moje tak urosły, że się skleiły, ale na smak to nie ma wpływu. Nie dodawajcie więcej mąki, mimo, że ciasto jest dosyć luźne. To dzięki temu chlebek jest taki mięciutki :)
Jeszcze dwa lata temu przynajmniej dwa razy w tygodniu w moim domu pachniało świeżo wypiekanym chlebem. Później pojawiła się moja mała księżniczka i wywróciła nasze życie go góry nogami. Obecnie znacznie częściej odwiedzamy okoliczne piekarnie, przy okazji kupujemy bułkę, której do domu przynosimy co najwyżej mały kawałek, ale za to dziecko ma za sobą spacer i drugie śniadanie ;) Zdarzają się jednak takie dni, gdy dziecko postanawia zająć się chwilę zabawkami albo kotami i mama może pobawić się z drożdżami.