Ciasta świąteczne nie muszą być trudne! Niestety wciąż nie wiem jak wydłużyć dobę, więc sama w tym roku szukam sposobu jak w najkrótszym czasie przygotować coś pysznego. Od jakichś kilku dni w naszym domu pojawił się pewien pomarańcziwy, pachnący wyznacznik świąt i to z nim w roli głównej upiekłam pyszne, puszyste i wilgotne ciasto. Czy mandarynki też Wam kojarzą się ze świętami?
Piekliście już pierniczki? Ja też nie. Nie miałam jeszcze na to czasu. Za to ulepiłam śliwkowe kulki mocy, z dużą ilością orzechów włoskich i piernikową nutą, które nie tylko są ich zdrowszą alternatywą, ale też robi się je szybko, nie zawierają cukru, za to są pełne dobra no i … są pyszne! Użyłam do nich orzechów, które miały już trochę goryczki… ale mam na nie swój sposób, by nie marnować jedzenia!
Czy każdy weganin i wegetarianin nie lubi smaku tradycyjnej kuchni? Nie jem mięsa od prawie 20 lat, ale czasem mam ochotę na prostą kanapkę z wędliną, musztardą i ogórkiem. Gdy przechodziłam na wegetarianizm w sklepach dostępne były co najwyżej parówki sojowe. Choć obecnie wybór wędlin roślinnych jest całkiem spory to takiej domowej, doprawionej tak jak lubię jeszcze nie znalazłam. Wiecie co odpowiada za smak tradycyjnych wędlin? Przyprawy, dym wędzarniczy, tłuszcz, który jest świetnym nośnikiem smaku. Konsystencję mięsną świetnie udaje za to gluten pszenny zwany też seitanem. Polecam poszukać go przez internet (ja zawsze kupuję go w Urban Vegan
Nie lubię owsianki! Wiem, że jest ona zdrowa, że można ją przygotować na różne sposoby, ale po prostu nie jestem jej fanką. Nie znaczy to, że nie lubię płatków owsianych. Jeśli są złociste i chrupiące to na takie się piszę. Robię z nich pyszną, jesienną, pachnącą i chrupiącą granolę! Można ją jeść na wiele sposobów, zabrać ze sobą do pracy, albo chrupać prosto ze słoika.
Co zrobić z zielonymi pomidorami? Nie można ich zjeść na surowo, bo ani nie są smaczne, ani zdrowe, można odłożyć je na parapet i poczekać aż dojrzeją, co nie zawsze się udaje … ale jest na nie sposób! Można je usmażyć! Pierwszy raz z tym przysmakiem spotkałam się oglądając film zatytułowany właśnie “Smażone zielone pomidory”. Pamiętam, że, gdy pojawiły się napisy końcowe już wiedziałam, że muszę przetestować tytułową przekąskę. To był świetny pomysł! Odkryłam sposób na użycie niedojrzałych pomidorów, które opadły z krzaków, lub zaczęły się psuć zanim do końca dojrzały. Film na już co prawda ponad 20 lat, ale też bardzo go polecam. Może i Wy nabierzecie ochoty na ten smakołyk?
Ostatnie dni nastrajają co raz bardziej jesiennie. Dzisiaj spacerując z córka zbierałyśmy nawe pierwsze żółte liście. Również nasz mały ogródek warzywny powoli nabiera jesiennych barw i tuż obok pomidorów, swoją pomarańczową skórką błyskają dynie. Idąc w ich kierunku mijałam grządkę z buraczkami i po prostu nie mogłam się powstrzymać! Oczyma wyobraźni już widziałam te kolory!
Lubicie kontrowersyjne połączenia smaków? Brzoskwinie i pomidory? No pewnie! Połączcie je na jednym talerzu i zróbcie błyskawiczną sałatkę. Będzie świeża, lekka, słodko - kwaśna i aromatyczna. Obłędna! A do tego banalnie prosta!