Kocham podróże! Najchętniej spędziłabym pół życia na walizkach, ale jak na razie, gdy nie mogę sobie na to pozwolić podróżuję kulinarnie! Przez smak poznaję dalekie kraje, odmienne kultury i zakochuję się w nich coraz bardziej. Tym razem, podczas śniadania, przeniosłam nas do krajów Bliskiego Wschodu. Wynalezieniem shakshuki chwali się zarówno Izrael, Tunezja, Egipt czy Maroko. Ja lubię ją delikatnie pikantną, tak by od rana rozbudzić kubki smakowe i zacząć dzień z przytupem!
Słyszeliście kiedyś o Dutch Baby? To mocno wyrośnięty, puszysty pieczony naleśnik podawany najczęściej na słodko, z owocami. Tak też my go lubimy najbardziej. Prawdopodobnie pochodzi z Niemiec, następnie powędrował do Stanów Zjednoczonych i tam zdobył popularność. Jest bardzo prosty do przygotowania i jeśli lubicie słodkie śniadania to zapiszcie koniecznie ten przepis. Tego trzeba spróbować! No to do dzieła!
Macie czasem wrażenie, że po weekendzie jesteście bardziej zmęczeni niż po całym tygodniu pracy? Ja wiele razy marzyłam, by poniedziałek był dniem wypoczynku po sobocie i niedzieli ;) Niestety trzeba zebrać siły i wrócić do codziennych obowiązków. Dobre śniadanie trochę to ułatwia. No i kawa… duuużo kawy też się przyda. Dzisiaj kanapki na ciepło na bogato, bo z awokado, pieczarkami i jajkiem w koszulce, z płynnym żółtkiem. Teraz możemy odsłonić okna, wpuścić trochę słońca, które po deszczowym weekendzie przywraca chęci do życia… i do pracy ;)
Po raz kolejny postanowiłam poeksperymentować z libańskim serkiem na bazie jogurtu. Zamieniłam jogurt grecki na skyr, dodałam słodkie jabłko i intensywną cebulkę. Takie połączenie smaków super sprawdzi się też jako przekąska czy też przystawka, jesli podamy je na małych grzankach lub krakersach. Mój mąż zjadł porcję ze smakiem na śniadanie ze świeżym pieczywem.
Mój mąż lubi kupować ryby w puszkach. Gorzej idzie mu jednak ich jedzenie ;) Gdy zobaczyłam, że w szafce powoli zaczyna robić się ich stanowczo zbyt dużo postanowiłam przerobić część na pastę do pieczywa. Wybór padł na szproty podwędzane w oleju. Użyłam też tego co miałam pod ręką, więc nie bójcie się eksperymentów. Pasta wyszła lekko pikantna, dymna ale też delikatna w smaku. Zniknęła szybko z lodówki :)
Dzisiaj sięgam ponownie po największy skarb kuchni libańskiej… czyli labneh. Ten prosty serek gości regularnie na naszym stole. Tym razem zrobiłam bardziej kremowy niż ostatnio i podałam z duszonymi porami i pieczonymi z oliwą pomidorami.
Zabarwione na różowo jajka w tym roku będą chyba królować na świątecnych stołach. Postanowiłam iść o krok dalej i dodać im jeszcze więcej kolorów. Poza marynatą, którą uprościłam, dodałam też do farszu odrobinę zieleni :) Jest tak bardzo wiosennie, jak tylko potrafię ;)